Fotofestiwal w Łodzi to najważniejsze wydarzenie fotograficzne w Polsce o międzynarodowym zasięgu. To dwa centra festiwalowe, kilkadziesiąt wystaw w całym mieście, oraz prezentacje prac ponad stu artystów sztuk wizualnych. Istotne miejsce w wydarzeniach Fotofestiwalu zajmują książki fotograficzne, a najważniejsze z nich to finał konkursu na Fotograficzną Publikację Roku.
To podczas otwarcia Fotofestiwalu przyznawane są wyróżnienia oraz tytuł Fotograficznej Publikacji Roku i Nagroda Główna im. Krzyśka Makowskiego. Publikacje, które trafiły na finałową shortlistę zostaną zaprezentowane w trakcie trwania Fotofestiwalu.
Zapytaliśmy jurorów kunkursu — Franka Ammera, współorganizatora festiwalu, a także Natalii Mikołajczuk — projektantki książek, o to, co sprawia, że dana książka zostaje Fotograficzną Publikacją Roku. Poświęćcie kilka cennych minut Waszego czasu na przeczytanie poniższych wywiadów, zapamiętajcie płynące z nich wskazówki. W przyszłości, podczas kolejnych konkursów książek fotograficznych, będą bezcenne!
Rozmowa z jurorami konkursu Fotograficzna Publikacja Roku; Natalią Mikołajczuk i Frankiem Ammerem
1. Czy istnieje wspólny mianownik dla książek fotograficznych wyróżnianych i nagradzanych na fotofestiwalu?
Natalia Mikołajczuk: W zasadzie nie ma jednego, wspólnego mianownika. Uzasadnienie naszych wyborów zostało podane dla każdej publikacji, a te były bardzo różne. Gdybym miała wskazać co je łączy - to szeroko rozumiana “jakość”. Większość z nich łączy wysoką jakość fotografii z ciekawym, adekwatnym projektem/koncepcją książki.
Franek Ammer: Trudno mówić o jednej rzeczy, która łączyłaby książki wybrane przez jury. To raczej ich różnorodność sprawiła, że znalazły się w zestawie wyróżnionych i nagrodzonych publikacji. Szczególnie wyróżnienia przyznawane w konkursie mają na celu zwrócenie uwagi na najlepsze książki w danej dziedzinie (książka historyczna, autorska monografia, wydawnictwo grupowe, zin itp.), gatunku czy tematyce. Naszym celem jest pokazanie, że niezależnie od tego czego dotyczy materiał na książkę, zawsze znajdzie się odpowiednia forma, którą wzmocni jej przekaz. Gdybym miał wskazywać na jedną rzecz, która łączy te wszystkie publikacje, to byłaby to jakość i profesjonalizm, który cechuje nawet książki tworzone od początku do końca przez autora. Pod tym kątem widać, że zarówno autorzy jak i wydawnictwa zdobyli wiedzę o procesie technologicznym i potrafią przezwyciężyć trudności i uniknąć błędów, które mogą zdarzyć się przy produkcji książki.
2. Jedna rada dla twórców książek, którzy chcą wygrać Fotograficzną Publikację Roku?
Natalia Mikołajczuk: Nie wiem, czy akurat robiąc swoją książkę warto patrzeć na nią przez pryzmat tego czy wygra ten, czy inny konkurs ;) FPP to konkurs, który ma zadanie wskazać pewne ciekawe zjawiska i kierunki w polskich wydawnictwach, co nie oznacza, że jeśli jakaś książka nie wygrała, to nie może być dobra, doceniona gdzie indziej albo w inny sposób. Musieliśmy też zawężać selekcję wyróżnionych publikacji, w wielu wypadkach nasze zdania były podzielone....Moja rada dla twórców książek? Róbcie to co czujecie, bądźcie szczerzy i nie szukajcie na siłę tematu czy formy, która jest modna.
Róbcie to co czujecie, bądźcie szczerzy i nie szukajcie na siłę tematu czy formy, która jest modna.
Franek Ammer: Radzę nie myśleć o wygraniu konkursu tylko o tym, żeby Wasza książką sprzedała się w tydzień po premierze ;) W przypadku FPR konkurs jest tylko uhonorowaniem pracy nad publikacją. Nam i widzom daje on możliwość zobaczenia w jednym miejscu o jednym czasie książek, które niekoniecznie wylądowałyby obok siebie na półce w księgarni. To, że Wasza książka trafi na stół, już samo w sobie jest niezwykle ważne, bo pokazuje, że publikacja może swobodnie konkurować na rynku z innymi wybranymi do finału tytułami. Jest to więc w pewien sposób równie istotne co zdobyte wyróżnienie lub tytuł Publikacji Roku.
3. Jakie cechy powinna mieć książka fotograficzna, żeby móc zawalczyć w konkursie?
Natalia Mikołajczuk: Nie ma tu jednej odpowiedzi - wystarczy spojrzeć na zestaw wyróżnionych publikacji. Mamy tu przekrój rozmaitych form i podejść do publikacji. Dobrze, jeśli książka jest pozytywnym zaskoczeniem, wprowadza coś zupełnie nowego, ma ślad osobowości autora, nie nudzi i nie powiela innych projektów.
Franek Ammer: Zwracamy uwagę na dopasowanie formy do treści, na uniwersalność języka, dostępność dla szerokiego grona odbiorców, na umiejętność współpracy z ludźmi, którzy są w stanie wzbogacić lub wzmocnić materiał fotograficzny. Osobiście uważam, że najważniejsza jest szczerość, która wybija z formy książki. Już na pierwszy rzut oka można zauważyć czy autor chciał coś świadomie zakomunikować, czy chciał mieć książkę, żeby się nią chwalić lub coś udowodnić.
Najważniejsza jest szczerość, która wybija z formy książki. Już na pierwszy rzut oka można zauważyć czy autor chciał coś świadomie zakomunikować, czy chciał mieć książkę, żeby się nią chwalić lub coś udowodnić.
4. To, co wyróżnia większość nagrodzonych publikacji to oryginalna forma. Czy duża oryginalność w redefinicji słowa “książka fotograficzna” to warunek konieczny, by zostać zauważonym?
Natalia Mikołajczuk: Wśród wybranych książek są zarówno dość klasyczne jak i faktycznie - wręcz “eksperymentalne”. Jednak forma nigdy nie powinna przesłaniać treści czy wprowadzać konsternacji u odbiorcy. Jako projektantka nie lubię na siłę udziwnionych publikacji, każdy zabieg w projekcie niesie swoje konsekwencje dla przekazu, tego “uczucia” jakie nam towarzyszy kiedy mamy z tą książką kontakt. Forma musi być adekwatna. Dobrym przykładem jest tu nagrodzona publikacja “Hoax” Agnieszki Sejud. Autorka przełamała wiele schematów, “pojechała po bandzie”, ale wszystko w tej publikacji jest spójne, ma swój cel i sens. Błyszczące, wręcz plastikowe strony, kadry które łączą się na pozór chaotycznie, brak zszycia - czyli zaproszenie do gry - każdy może ułożyć to po swojemu. I jest tak jak napisała autorka “...rozpada się jak Polska” Nic dodać nic ująć. Co zupełnie nie oznacza, że nowatorska i mało klasyczna forma pasuje do każdego projektu. Np. na przeciwległym biegunie mamy “List do chłopca z latarką.” Gdzie właściwie cały przekaz jest w zdjęciach, ich sekwencji, świetle jakie tam mamy. Forma jest minimalistyczna i wyciszona. I nie trzeba ani grama więcej.
Franek Ammer: Oryginalność ma znaczenie. Nie jest jednak warunkiem koniecznym, by stworzyć dobrą książkę. Książką sama w sobie jest już medium dosyć tradycyjnym i posiada wiele ograniczeń. O dobrej książce świadczy to jak udało nam się w te ograniczenia wpisać. Dając przykład: można nie zszywać książki, żeby uniknąć liniowej narracji i oglądania zdjęć w narzuconej sekwencji. Takie rozwiązania rzadko jednak się sprawdzi i w większości przypadków utrudni odbiór. Dla odmiany możemy tak poprowadzić czytelnika, aby chciał “podróżować” po stronach książki, jak po “Grze w klasy” Cortazara zachowując jednocześnie tradycyjną formę szytej książki. Myślę, że
...oryginalność w przypadku tworzenia książki polega właśnie na mądrym wykorzystywaniu jej ograniczeń niż wymyślaniu całkowicie nowej formy.
5. Co sądzisz o publikacjach wydanych w formule self-publishing? Jak oceniasz ich wartość? Czy książki wydane w ten sposób mają szansę zdominować konkurs w następnych latach?
Natalia Mikołajczuk: Selfpublishing już jakiś czas temu właściwie zdominował polską scenę książek fotograficznych (jeśli uznamy, że taka istnieje ;)) Nie mamy zbyt wielu wydawnictw czy instytucji, które w ogóle byłyby ukierunkowane na wydawanie “fotografii”. Często nawet dobrze znani i docenieni fotografowie korzystają np. z crowdfundingu żeby wydać swoją książkę. Granice się zatarły. Te “selfpublishingowe” wydania to już nie są często robione własnym sumptem ZINy / czy jakieś formy “robocze”. Tutaj też zatrudniani są projektanci, edytorzy, najlepsze drukarnie. A do tego plusem jest wolność jaką ma twórca. Nie stoi nad nim instytucja, która ma swoje oczekiwania czy np. chce unikać kontrowersji… Moim zdaniem te publikacje już zdominowały konkurs, wystarczy spojrzeć na listę nagrodzonych. Nie sądzę, żeby to mogło się zmienić, bo (niestety) po prostu nie ma innej drogi dla wielu fotografów, żeby swoją książkę wydać.
Franek Ammer: Selfpublishing dla wielu twórców jest raczej koniecznością niż wyborem. W Polsce właściwie nie ma rynku wydawniczego. To sami twórcy są odpowiedzialni za większość książek fotograficznych. Chociaż marzy mi się sytuacja kiedy w naszym kraju będą działać większe i mniejsze wydawnictwa zajmujące się fotografią, to myślę, że dzięki obecnej sytuacji dużo osób zdobywa wiedzę i kompetencję do tego, żeby zapanować na całym procesem produkcji i robi to bardzo dobrze. Większość publikacji fotograficznych wydanych własnym nakładem nie różni się jakościowo od tego co wychodzi spod rąk instytucji i wydawnictw, a niekiedy je znacznie przewyższa, z racji tego, że artyści, inwestując swoje pieniądze w nakład, bardziej zwracają uwagę na szczegóły. Dlatego zrezygnowaliśmy kilka lat temu z kategorii “selfpublishing”, bo to rozróżnienie niczego nie wniosło do konkursu i oceny książek. Z perspektywy poza konkursowej za największym problem selfpublishingu jest trudność w dystrybucji nakładu. Instytucjom i wydawnictwom dużo łatwiej jest podpisywać umowy, zajmować się logistyką wysyłek, znajdować księgarnie oraz dystrybutorów i tym samym wprowadzić książki w obieg.
Podsumowując, tworząc własną książkę fotograficzną, warto pamiętać o spójności w treści i formie. Dobrze jeżeli osobowość autora dyktuje formę tworzonego dzieła: nowatorska i mało klasyczna vs. minimalistyczna i wyciszona? Każda forma to dobry wybór, o ile zakłada szczerość. I wcale nie trzeba “wynajdywać koła od nowa”, pamiętaj jedynie o dopasowaniu formy do treści, przezwyciężaj trudności, które mogą zdarzyć się przy produkcji książki lub... pamiętaj o Artibo, jeśli tylko stawiasz na selfpublishing! Z nami wydrukujesz autorską książkę fotograficzną i uzyskasz wszelką pomoc. Łatwość produkcji fotoksiążki mile Cię zaskoczy.
Sprawdź TUTAJ, wszystkie dostępne warianty fotoksiążek.
FOTORELACJA